[Flame] 🔥 Taco Hemingway - Żyrandol Lyrics
[Refren: Taco Hemingway]
 Światło Księżyca policzkuje żyrandol
 Wtedy słyszę czyjś śpiew, witaj w hotelu Marmur
 Wtedy słyszę ryk drzew, witaj w hotelu Marmur
 Nagle słyszę krzyk mew, witaj w hotelu Marmur
 Światło księżyca wbija sztylet w żyrandol
 Wtedy słyszę czyjś śpiew, witaj w hotelu Marmur
 Ryk drzew, witaj w hotelu Marmur
 Znowu słyszę krzyk mew
[Zwrotka 1: Taco Hemingway]
 Architektura archaiczna nie chce wracać już na dwór
 Gdzie na każdym rogu Telepizza, Żabka lub Carrefour
 Moje oczy i ten misz-masz są jak Pawlak i Kargul
 Znasz mnie chyba, chcę spokoju, dzisiaj żadnych awantur
 Barman tu gada bzdury, lecz nalał mi Lagavulin
 Niewiasta w tej białej sukni, postawna jak Aga Szulim
 Znów flakon w swych palcach tuli, mąż za to ma napad furii
 Rachunek na barze wzrasta, nieważne, że tata buli, o!
 Miesiąc miodowy, wokół wszędzie dźwięczą rozmowy
 Młodziutkie panny się wpychają złym mężom do głowy
 Już jedenasta, panowie są w delegacjach, na zdrowie rżnięta jest ćwiartka, cieszy brak wiadomości od żony
 Gamonie grają w karty tu, orkiestra dokonuje już wyboru partytur, coś do tańczenia nagle warczy knur, dyrygentowi brew się marszczy znów, krzyczy wystarczy bzdur
 Gdy ręka chama chce go łapać za gardło
[Refren: Taco Hemingway]
 Wtedy słyszę czyjś śpiew, witaj w hotelu Marmur
 Wtedy słyszę ryk drzew, witaj w hotelu Marmur
 Nagle słyszę krzyk mew, witaj w hotelu Marmur
 Światło księżyca wbija sztylet w żyrandol
 Wtedy słyszę czyjś śpiew, witaj w hotelu Marmur
 Ryk drzew, witaj w hotelu Marmur
 Znowu słyszę krzyk mew
[Zwrotka 2: Taco Hemingway]
 Panowie jedzą befsztyki, z których krew kipi
 Na obrusie leżą pliki, dama krzyczy leć w piki
 Jeden stracił swój majątek, kolor, portfel – jest nikim
 Łysy wygrał parą piątek, zastosował blef dziki
 Chciałbym się wyciszyć, na to widok jest nikły
 “Brać złodzieja, brać złodzieja” ten nasz łysy lew krzyczy
 Drugi pokerzysta dzida, jakby szybki bieg ćwiczył
 Ja spoglądam, wielkie okna, tak jak inni chcę ciszy
 Chcę tylko ciszy
 Chmury płaczą jak nastolatki na Titanicu ,
 Panowie patrzą jakby każdy mógł zabić dla kwitu
 Dyrygent łzawy, bo te chamy nie dają napiwków
 A panny staników, ale mimo to gra tu dla VIPów
 Znany piosenkarz wymachuje swym szmalem z ZAiKSów
 Ja zdaje sobie sprawę, widzę tu masę artystów
 Tańczą jak chochoł, łycha chochlą beż żadnych namysłów
 Emocje gołe, wchodzą boso na plażę nudystów
 I moknąc sobie trunki chlali do dna
 Wyjąć komórkę na tej sali – zbrodnia
 Z czary ognia słuchać tumult – sprawa karygodna
 Dla pana Szcześniaka utwór Hotel California
 Kto tutaj zna mnie, trzymam fason, bo tak duma każe
 Macha kieliszkiem ktoś z oddali, ja mam nóż na gardle
 Pytam barmanów, lecz go nie zna żaden druh na barze
 Głęboko w oczy patrzy pociągowy współpasażer
[Bridge: Katarzyna Kowalczyk]
 Witaj, witaj, witaj w Hotelu Marmur
 Witaj, witaj, witaj w Hotelu Marmur
 Witaj, witaj, witaj w Hotelu Marmur
 Witaj, witaj, witaj w Hotelu Marmur
 Witaj, witaj, witaj w Hotelu Marmur
 Witaj, witaj, witaj w Hotelu Marmur
[Outro: Taco Hemingway & Rumak]
 – Panie Cieszyński, pozwoli Pan na sekundkę
 – Tak?
 – Kto tu wpuścił tego typa z brodą? Mam wrażenie, że mnie śledzi
 – To jeden z naszych gości, mówił, że się znacie
 – Co?
 – Zapisał Was nawet na wspólne zajęcia
 – Jakie zajęcia? Wie Pan co – nieważne, idę się przejść
 – Panie Szcześniak w taką pogodę, przecież leje?
