[Flame] 🔥 Taco Hemingway - Krwawa jesień Lyrics
[Zwrotka 1]
 Rzuciłem wszystko co mam
 Rzuciłem kośćmi, teraz wnioski muszę wysnuć już sam
 Uciekłem w Polskę, jestem obcy, lecz tych typów tu znam
 Więc chowam kosztowności jakby stał już fiskus u bram
 Węszę aferę, bo to jeden z moich sześciu zmysłów
 Nocą Cassino pełne świrów oraz terrorystów
 Może zabiją mnie? Rewiry te są pełne chłystków
 Ostrzących sztylet kłamiąc, że ich uczył Jezus Chrystus
 Gwiazdy płoną na niebie
 Wiesz jak mówią. Wszędzie dobrze ale nocą najlepiej
 Wściekłe gbury dopytują mnie czy chodzę na Lechię
 Na wszelki wypadek robię (L) – “ziomek, no pewnie”!
 Mówią: “zły klub, młody, lepiej odejdź, bo jebnę”
 Zapytałem “czy podziały są nam w ogóle potrzebne”?
 Tak jak ciebie. Daj mi sygnał a ku tobie pobiegnę
 Bo czuję, że mi nie potrzeba innych kobiet, to pewne
[Bridge]
 Pomóż sercu memu, gdy ciśnienie skoczy czasem
 Puść mi “Rubber Soul” Beatlesów i bądź szczodra z basem
 Będę tobie grubym globem, ty mi bądź Atlasem
 Wiosną bądź kukułką, bo wariuję robiąc lot nad gniazdem
[Refren]
 Szykuje mi się krwawa jesień
 W sercu głód, chociaż ciągle tyje prawa kieszeń
 Jeśli nagle zginę w sumie chyba dla was lepiej huh?
 Potakuje milion dziwnych przechodniów
 Czas wyżera dziurę, będzie rosła rana z wiekiem
 Stąd ten chłód, czuję wicher, co się wzmaga we mnie
 Pasażera gałki oczne są jak lwa, kamienne
 Widzę je wśród idiotycznych przechodniów
[Zwrotka 2]
 W Hotelu Marmur spędziłem tydzień… chyba
 Pewności brak tu, mówią mi, że dziwnie sypiam
 Teraz jestem sam znów, izolacja mi się przyda
 Co tam robić miał Współpasażer? Cóż, nie winię typa
 Jednak czuję strach, który mi do serca silnie przywarł
 Gdyby zmarł, będę drgał aż nie minie stypa
 Gdy się skończy tlen i zapadnie w sen, ja mu skrobnę tren
 Rumak dźwięk, potem wygramy tym Fryderyka
 Dedykowanym “Hotel California” wzniecony lęk
 W Marmurze czuję jakby duży kawał ego mi pękł
 Zero technologii, niby zwierz w niewoli, lecz
 Ból niesie wenę. Sądzę że mam więc niedoli chęć
 I słyszę wszędzie wokół trzecią część b-mol 35
 Wszyscy ględzą: “ziomuś nie no, weź… nie dość ci spięć”?
 Carpe smutek, chyba muszę takie credo dziś mieć
 Więc idą dalej nocą, do widzenia, elo i cześć
[Bridge]
 Pomóż sercu memu, gdy ciśnienie skoczy czasem
 Puść mi “Abbey Road” Beatlesów i bądź szczodra z basem
 Nalej kieliszek likieru a ja skoczę w basen
 Nie martw się pieniędzmi, gdy wyczerpią się to skoczę w trasę
[Refren]
 Szykuje mi się krwawa jesień
 W sercu głód, chociaż ciągle tyje prawa kieszeń
 Jeśli nagle zginę w sumie chyba dla was lepiej huh?
 Potakuje milion dziwnych przechodniów
 Czas wyżera dziurę, będzie rosła rana z wiekiem
 Stąd ten chłód, czuję wicher, co się wzmaga we mnie
 Pasażera gałki oczne są jak lwa, kamienne
 Widzę je wśród idiotycznych przechodniów
[Zwrotka 3]
 Uciekłem z WWA, bo bardzo męczył brak weny
 A sympatycy ciągle piszą: “świeży rap chcemy!”
 Ja nic nie piszę i nie mówię, jestem jak niemy
 Poranne niebo wykazuje znaki gangreny
 Czarno-czerwone, bo przejęła je paskudna zorza
 Posiniaczone jakby diabeł bogu pluł w tarota
 Ja szukam guza, bo się najpierw toczy krew, krew, krew…
 A za krwią się toczy bujna proza
 Muszę przelać prozę na kartkę… W swoim czasie
 Nie chcę się przejmować obcym zegarkiem
 Kroki wartkie. Sączę se złą Kadarkę
 Szopki łaknę, chodzę sobie wciąż za karkiem
 Udowodnię im, że jestem alfa, sobie najbardziej
 Błysk oka, jakbym wyhodował w głowie latarkę
 Byk chłopak nagle pyta mnie czy chodzę na Arkę
 W mig skopał, gasną światła jakbym oczy miał martwe
[Bridge]
 Pomóż sercu memu, gdy dziwoty robię czasem
 Zagraj “Hotel California”, bądź ostrożna z basem
 Do wesela się zagoi, daj mi proszek na sen
 Ja ci w zamian dam pierścionek złoty z diamentowym głazem
[Outro]
 Szcześniak?!
 Szykuje mi się krwawa jesień
 Chryste! Kto pana tak załatwił?
 Szykuje mi się krwawa jesień
 Przecież pan krwawi
 Nie, nie to są liście proszę pana, jesienne liście
 Oh… odprowadzę pana do pokoju
 Piękna Polska jesień, pan wie jak teraz musi być pięknie w Warszawie?
 No już, już, tak, tak
 Dziękuję panu za pomoc. Wie pan mam tak czasami, że źle ludzi oceniam
 Niech Pan się położy może się panu ta Warszawa przyśni
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
