[Flame] 🔥 Taco Hemingway - Deszcz na betonie (?) II Lyrics
[Zwrotka 1]
 Wracam ekspresem do Warszawy
 Zostawiłem ją w hotelu mówiąc “lecę, bo mam sprawy”
 Każdy problem, jaki miałem, jest już przeterminowany
 Wracam do muzyki jeżeli ten eter mi wciąż dany
 Półtora roku a mój PESEL ci wciąż znany
 Wszyscy dookoła wiecznie biją pianę
 Ty pytałeś gdzie jest Fifi, na wybrzeżu był schowany
 Tam spędziłem całe lato marmurowe liżąc rany
 W mojej głowie dwa się różne gryzą światy
 Chcę być poza głównym nurtem, ale kusi widmo platyn
 Z jednej strony chciałbym kiedyś znów się wzruszyć pisząc rapy
 Z drugiej chciałbym robić hajs, nie czuć w sumie nic poza tym
 Wymyśliłem nowy projekt, który mi rozgromi blok pisarski i rozgromi w głowie mury
 Ale teraz siedzę w Warsie z kubkiem pociągowej lury
 Bojąc się, że nie zapomnę nigdy woni twojej skóry
[Refren]
 Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji
 Dziś powietrze pachnie jak ostatnie dni wakacji
 Deszcz na betonie, deszcz na betonie
 Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji
 Po co mi ten pociąg, skoro ciebie nie ma na stacji
 A melodia się urywa niby Hejnał Mariacki
 Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji
 (Jak ostatnie dni)
 Dziś powietrze pachnie jak ostatnie dni wakacji
 (Jak ostatnie dni)
 Deszcz na betonie, deszcz na betonie
 Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji
 (Jak ostatnie dni)
 Po co mi ten pociąg skoro ciebie nie ma na stacji
 A melodia się urywa ni…
[Zwrotka 2]
 Zakochani ludzie chcą patosu
 Ja się staram być przyziemny i mam na to sposób
 Nie powiem ci, że twa obecność jest jak dar od losu
 Albo śpiew skowronków, albo pierdolony kwiat lotosu
 (Raczej jak) po poranku zapach porządnej kawy
 Krótki rękaw w letni dzień, zapach koszonej trawy
 Pełen bak, pusta droga, seria zielonych świateł
 W radiu utwór jednej z twoich niedocenionych kapel
 (Jesteś jak) nieoczekiwany zwrot podatku
 Długi weekend dla tych utopionych w korpoświatku
 Gdy wszyscy wokół brzmią nijak, twój głos wciąż spijam
 Tak jak szum winyla o poranku
 Dźwięk ulewy, która tłucze o beton
 Bębni w szyby, gdy zasypiasz solo tudzież z kobietą
 Gdy się budzisz o zmroku, chwilowy czujesz niepokój
 Łapiesz kurtkę, wszystko jest: portfel, klucze, telefon
[Refren]
 A jej włosy pachną jak ostatnie dni wakacji
 Dziś powietrze pachnie jak ostatnie dni wakacji
 Deszcz na betonie, deszcz na betonie
 Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji
 Po co mi ten pociąg, skoro ciebie nie ma na stacji
 A melodia się urywa niby Hejnał Mariacki
 Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji
 (Jak ostatnie dni)
 Dziś powietrze pachnie jak ostatnie dni wakacji
 (Jak ostatnie dni)
 Deszcz na betonie, deszcz na betonie
 Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji
 (Jak ostatnie dni)
 Po co mi ten pociąg skoro ciebie nie ma na stacji
 A melodia się urywa ni…
[Zwrotka 3]
 Pociąg ekspresowy wkracza na peron
 Zastany widok nie napawa nadzieją
 Pytam pasażera “Stary, to Warszawa na pewno?”
 Wzrusza ramionami, wysiadamy razem na zewnątrz
 Pociąg równie pusty
 Na peronie wiatr niesie przeciąg
 Ile byliśmy w marmurze – pytam, “Nie wiem, z miesiąc?”
 Krzyczę “Halo!” ludzi szukam, ale nie wiem gdzie są
 Idziemy na powierzchnię, znowu mi się ręce trzęsą
 Odbicie w kiosku, grube zmarszczki na powiece święcą, o!
 Wyglądam jakbym lat miał jakieś siedemdziesiąt, o!
 W stronę Wisły żwawo pędzę pieszo
 Zamiast Wisły widzę wieżowce, tak się mężnie piętrzą
 Mam nadzieję, że z budynku ktoś na zewnątrz wyjdzie
 Wtem uderza mnie olśnienie dosyć niebotyczne
 W spowolnieniu tkwiłem przez skłonności neurotyczne
 Życie jednak było nieco szybsze
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
